piątek, 17 kwietnia 2015

Jak przygotować ciało do wiosny!

Chociaż kalendarzowe przyjście wiosny już dawno za nami postanowiłam poświęcić dzisiejszy post przygotowaniu naszego ciała do tej właśnie pory roku. Kwiecień to dobry moment, żeby zregenerować zmęczone zimą ciało i umysł. Nie ukrywam, że swoje przygotowania zaczęłam już jakiś czas temu. Zaczęłam od wizyty u dermatologa i złuszczeniu obumarłego naskórka przy pomocy kwasów. To właśnie skóra twarzy jest zimą najbardziej poszkodowana. Wystawiana na przemian na wiatr i mróz oraz sztucznie ogrzewane, suche powietrze, bywa po zimie odwodniona, szorstka i szara. Należy jej się specjalne traktowanie.  Już po jednym zabiegu zauważyłam znaczną poprawę jej stanu. Stała się ona promienista i odświeżona, a pory uległy znacznemu zwężeniu. Sam zabieg nie należał do najprzyjemniejszych, gdyż poprzedzało go nakłuwanie skóry maleńkimi igiełkami w formie flamastra na głębokość 0,7 mm dzięki czemu kwasy mogły wniknąć głębiej. Skóra zaczęła się złuszczać dopiero na trzeci dzień, a po tygodniu nie było już śladu po obumarłym naskórku. Podkreślam, iż jest to już ostatni dzwonek na przeprowadzenie tego typu zabiegów, gdyż bezpośrednio po nim nie można wystawiać skóry na działanie promieni słonecznych i należy stosować krem z filtrem 50. Do wyboru mamy całą gamę peelingów chemicznych poczynając od kwasu mlekowego (przeznaczonego do skóry suchej, odwodnionej) poprzez kwas salicylowy (najlepszy na trądzik), kwas glikolowy (przeznaczony do oczyszczania i powstrzymania wolnych rodników). Bez obaw, lekarz sam oceni stan naszej skóry i dobierze odpowiedni kwas oraz jego stężenie.

Następnym krokiem jest zadbanie o nasze ciało. Zdecydowanie powinniśmy zacząć od peelingu (należy go wykonywać regularnie raz w tygodniu). Osobiście przepadam za peeliniem Tutti Frutti ze względu na  stopień złuszczania oraz wspaniały orzeźwiający zapach. 


To najlepszy peeling, jaki miałam do tej pory okazję wypróbować. Cudownie pachnie, jest wydajny, a co mnie najbardziej zaskoczyło- mimo efektu myjącego oraz złuszczenia starego naskórka genialnie nawilża skórę. Przy regularnym stosowaniu można zauważyć zwiększenie napięcia skóry i jej wygładzenie. Zaznaczam jednak, że jest to tzw. mocny ździerak, może być zbyt ostry dla nadwrażliwców, ale ja takie lubię. Dla wzmocnienia działania wykonuję go specjalnie do tego przystosowaną rękawicą. Szczególną uwagę należy zwróić na wyjątkowo szorstkie miejsca na ciele – łokcie, kolana. Postaraj się nadać im maksymalną gładkość.
Jeśli nie chcecie kupować peelingów i wolicie postawić na naturalne składniki polecam zrobienie go z produktów, które z pewnością znajdziecie w kuchni.
Będziecie potrzebować:
- pół szklanki mielonej kawy,
- pół szklanki oleju kokosowego,
- szczypty cynamonu,- małej łyżeczki cukru trzcinowego,
- garści niezmielonymi ziarenek kawy.



Mieszamy wszystki składniki razem na jednolitą masę. Po połączeniu składników przekładamy kosmetyk do słoiczka lub pojemnika z zamknięciem. Ponadto pamiętajmy o zakończeniu prysznica naprzemiennym polewaniem ciała ciepłym i zimnym strumieniem wody. Jest to zabieg, który w znaczny sposób przyczynia się do ujędrnienia naszej skóry i pozwala zwalczyć cellulit w newralgicznych miejscach naszego ciała.  

Kolejnym krokiem jest nadanie naszej skórze zdrowego kolorytu. Osobiście posiadam bardzo jasną karnację i o ile w zimie nie robi mi to większej różnicy, o tyle na wiosnę marzę o zdrowo wyglądającej, muśniętej słońcem cerze. Polecam picie soku ze świeżej marchwi. Jeżeli to nie wystarcza możemy sięgnąć po suplementy z beta-karotenem. Jako, że jestem zdecydowaną przeciwniczką solarium pozostają mi balsamy koloryzujące lub samoopalacze. Od lat pozostaję wierna niezawodnemu Sopotowi. Myślę, że posiada on zarówno tylu samych zwolenników co przeciwników. Ja zdecydowanie należę do pierwszej grupy. Owszem zapach może nie należy do najprzyjemniejszych, ale opalenizna pojawia się stopniowo i nie ryzykujemy pojawieniem się jakichkolwiek smug. Nakładam go zawsze wieczorem przed pójściem spać, a rano biorę szybki orzeźwiający prysznic i po mało przyjemnych zapachu ani śladu.



Zalety:
  • efekt delikatnej opalenizny,
  • schodzi ze skóry równomiernie,
  • wydajność,
  • cena,
  • nie robi plam.
Wady:
  • mało przyjemny zapach,
  • należy pamiętać o dokłdnym umyciu rąk po aplikacji.

Nie zapominajmy o dłoniach i stopach, które po okresie zimowych mrozów mogły zostać wielokrotnie odmrożone. A ponadto częste zmiany temperatur, z jakimi mieliśmy do czynienia w tym okresie, szkodliwy wpływ czynników atmosferycznych oraz kontakt z detergentami, z pewnością nie służą naszym dłoniom, a skóra została znacząco odwodniona.
Nigdy nie jest za wcześnie na wiosenny manicure i pedikiur. O dłonie dbaj w zależności od potrzeb, a raz w miesiącu obowiązkowo rób pedikiur. Na co dzień nie zapomnij o używaniu kremu złuszczająco-zmiękczającego do zniszczonych pięt. W mojej torebce zawsze można znaleźć krem do rąk. To kosmetyk pierwszej potrzeby. Gdy nasze dłonie potrzebują silniejszej regeneracji, szczególnie polecanych przez mnie jest zabieg parafinowy, który opiera się na wykorzystaniu rozgrzanej parafiny wzbogaconej w witaminy i ekstrakty roślinne np. z brzoskwini, lawendy, czy cytryny. Dzięki takiemu połączeniu substancji aktywnych, zabieg zmiękcza, nawilża i uelastycznia skórę, zwiększając jej ochronę przed czynnikami zewnętrznymi.


Równie ważne co zabiegi na ciało jeśli nie ważniejsze jest odpowiednia dieta. Powinniśmy zweryfikować swój sposób odżywiania. Zastanowić się, czy nasza dieta jest dostatecznie bogata w warzywa i owoce, ale to już temat na nowy post:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz